Po śladach łączenia formy widać, że odlew metodą traconego wosku. Na moje oko forma gumowa.
Stawiam na wyrób indyjski z lat 70-80 ub wieku. Wartość złomu raczej, ale nie myli się tylko Prezes.
Jest też ewentualność, że to nawet nie srebro a złocony znal odlewany wprost w gumie, bo jakość
odlewu fatalna. Jak pisałem, nie starsze niż pontyfikat Edwarda Gierka.
Dziękuję za odpowiedź

Chociaż spodziewałam się bardziej optymistycznej wiad

Czyli pewnie kamienie też bezwartościowe i ogólnie bubel jakich wiele

Ta druga ma perły barokowe ? Naturalne ?
[
attachment=5842]
Proszę nie brać tego co pisze za pewnik, albowiem to wyłącznie moja opinia, jakkolwiek wykonanie tego czegoś
wskazuje na wartość wprost proporcjonalną do jakości. Perły zapewne są równie cenne, chociaż takie wróżenie
ze zdjęcia niesie ryzyko pomyłki. Polecam rzut fachowym okiem w jakimś zakładzie jubilerskim, bo może twórca
był ślepy, ale materiał jednak jakąś wartość ma.
Dziękuję
Tak , zdecydowanie musi je zobaczyć jakiś jubiler/złotnik. Pewnie nie mają wartości, ale jednak muszę dać je komuś do oględzin

Zostały znalezione w Niemczech na tzw. wystawce . Były z przedmiotami z XVII i XVIII wieku. Dlatego ich datowanie tak mnie nurtuje . Ale oczywiście biorę pod uwagę, że są niewiele starsze ode nie

(04-10-2018, 11:37 PM)cactoos napisał(a): [ -> ], ale nie myli się tylko Prezes.
nie lubisz Prezessssa :-)
wyrób nic nie warty cokolwiek by to nie było szkoda płacic za wycenę jubilerowi który powie to co chcemy wprost-proporcjonalnie do kwoty jaka zapłacimy za wycenę
Nie będę prosiła jubilera o wycenę , ale o pomoc i jego opinię

Za to nie trzeba płacić

Sprawdziłam cieczą probierczą - zawieszki są srebrne pozłacane. A więcej inf może uzyskam własnie od jubilera
Może kiedyś przy okazji wybiorę się do rzeczoznawcy i wtedy musiałabym zapłacić za ewentualną wycenę czy certyfikat . Taki rzeczoznawca bierze sobie koło 3 % od wartości wyceny i lubi naciągać wartość przedmiotu, bo to mu się opłaca .
(04-11-2018, 02:04 PM)Florianka55 napisał(a): [ -> ]Dziękuję
Zostały znalezione w Niemczech na tzw. wystawce . Były z przedmiotami z XVII i XVIII wieku.
Nie jest wszak pewne, że te przedmioty były na pewno z XVII wieku. Fałszowanie antyków to proceder stary jak kurewstwo, kapłaństwo i polityka.
Przed upadkiem mateńki komuny, na Jarmarku Dominikańskim hurtowo wciskano Niemcom za dojczmarki "autentyczne" zabytkowe zegary z kukułką,
zawierające w trzewiach radziecki mechanizm, a dziurki korniki wierciły zestawem protetycznym Mifam. Nie inaczej było ze srebrnymi guldenami, talarami, dukatami, a i "oryginalne" kilkusetletnie japońskie tsuby od mieczy, były sprzedawane niczym Crocs'y w Lidlu. Przynajmniej połowa "antyków" to fałszywki.
To i tak optymistyczne założenie, że "tylko " połowa "antyków' to fałszywki i to perfekcyjne fałszywki !
Według mnie może i polowa, ale ta większa
W XIX w robiono biżu na wzór tej z XVI/XVII wieku używając do odlewów oryginalnych matryc /form . Nawet muzea posiadają w swoich zbiorach niezłe podróby

(04-11-2018, 09:04 PM)Florianka55 napisał(a): [ -> ]To i tak optymistyczne założenie, że "tylko " połowa "antyków' to fałszywki i to perfekcyjne fałszywki !
Według mnie może i polowa, ale ta większa
W XIX w robiono biżu na wzór tej z XVI/XVII wieku używając do odlewów oryginalnych matryc /form . Nawet muzea posiadają w swoich zbiorach niezłe podróby 
Miejmy nadzieję że te są oryginalne, nie wszystkie tzw fałszywki to były fałszywki. Po prostu kopiowano ładne wzory tak samo jak dzisiaj się to dzieje. Ja często zainspirowany robię "kopię" na swojej emaliowanej tarczy - np, dzieła Celnika lub freski L.A.