Srebrnie i nie tylko.
Srebrnie i nie tylko.
To ja się tu nieśmiało może pokażę.
Spinki "the Player" - jak dotąd jest to moje "apogeum" jeśli o srebro chodzi.
Na początku był skorodowany i zdewastowany nóż z połowy XIXw. ze słoninową rękojeścią (w ciut mniej tragicznym stanie). Było też srebro (925) w postaci drutu 1mm i blachy 1mm.
I założenia były takie, że ma być retro.
A bo jak lubię jak przedmiot niesie ze sobą ciut więcej niż tylko formę, a wręcz coś opowiada.
Tu na przykład taki mołdawit podlaminowany epoksydem z pigmentem fluorescencyjnym. Forma jak forma, treścią do ciężkich życiowych perturbacji "nosicielki" nawiązuje.
(02-19-2015, 07:32 PM)NAZIR A bo jak lubię jak przedmiot niesie ze sobą ciut więcej niż tylko formę, a wręcz coś opowiada.
(02-19-2015, 07:32 PM)NAZIR A bo jak lubię jak przedmiot niesie ze sobą ciut więcej niż tylko formę, a wręcz coś opowiada.
Tak, świeci.
Erddill, historia przez przedmioty nabyta to jedno (i tutaj myślę, że Franciszkowi Starowieyskiemu słabość do antyków w dużej mierze zawdzięczam), ale rozchodzi mnie się też o to, żeby programowo były czymś więcej niż ozdóbką.
Ad rem, bo tytułowe "... i nie tylko" zobowiązuje. Stal damasceńska, tzn. precyzyjniej szwedzki Damasteel (proszkowe, nierdzewne, bezniklowe). To jakieś staaare moje twory.
(02-19-2015, 07:32 PM)NAZIR A bo jak lubię jak przedmiot niesie ze sobą ciut więcej niż tylko formę, a wręcz coś opowiada.
Tu na przykład taki mołdawit podlaminowany epoksydem z pigmentem fluorescencyjnym. Forma jak forma, treścią do ciężkich życiowych perturbacji "nosicielki" nawiązuje.
(02-19-2015, 07:32 PM)NAZIR A bo jak lubię jak przedmiot niesie ze sobą ciut więcej niż tylko formę, a wręcz coś opowiada.
Tu na przykład taki mołdawit podlaminowany epoksydem z pigmentem fluorescencyjnym. Forma jak forma, treścią do ciężkich życiowych perturbacji "nosicielki" nawiązuje.
Powiem tak: pigmenty takie pierwotnie stosowane były do oznaczania elementów celowniczych broni czy cyferblatów i wskazówek zegarków, ale już ładny kawał czasu temu się rozpowszechniły, i spotkać je można w przeróżnych zastosowaniach. W połączeniu z szeroko pojętymi kamieniami nie spotkałem się, ale nie zdziwiło bym mnie, gdybym nie był pierwszy.
Jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, to uważam mołdawit za kamień klasy takiej, że można z nim sobie poeksperymentować - stąd zresztą i pomysł coby go oszlifować po obrysie (rondystą się tego nazwać nie ośmielę). A fluorescencja miała że tak powiem uwypuklić jego parakosmiczną proweniencję. Niestety poległem w fotografowaniu tego.
dzieki za info
tak znam zastosowanie tych farb/pigmentów i lubie stare zegarki *te pierwsze farby stosowane w zegarkach były troche inne niż teraz - wykożystywany był min. Rad zmieszany z siarczkiem cynku - taka farba swieciła cały czas lecz z czasem coraz słabiej i oczywiscie była radioaktywna
chodziło mi o kamień i tak jak mówisz w tym wypadku to dopuszczalne > pomysł fajny byleby chinole nie zaczeły tego stosować
pozdrawiam
Aż tak daleko nie sięgałem. Miałem na myśli te współczesne fluorescencyjne pod nazwami Glow In The Dark, czy Moonglow.
Szczerze, to ja mam chinoli w... okrężnicy. Robię pojedyncze rzeczy, zazwyczaj pod konkretną osobę, to jest moja pasja, a nie praca zawodowa.
A byłbym zapomniał o chyba najważniejszym - jestem kompletnie zafiksowany na punkcie tytanu.